Włodawski oddział lubelskiego PKS Wschód ma kłopoty finansowe. Firma analizuje rentowność kursów i nie wyklucza redukcji zatrudnienia. Dyrektor oddziału Krzysztof Anisiewicz o sytuacji spółki nie chce się wypowiadać.
O tym, że finanse przedsiębiorstwa mają się nie najlepiej, świadczy chociażby fakt, że dyrekcja włodawskiego oddziału PKS zwróciła się do władz starostwa powiatowego o rozłożenie na raty opłaty za dzierżawę od Skarbu Państwa 4 ha gruntów. Chodzi o kwotę blisko 22 tys. zł. Starostwo przychyliło się do prośby władz PKS i rozłożyło spłatę na 7 rat. Ponadto Anisiewicz przyznał, że właśnie trwa analiza wszystkich kursów, jakie oddział wykonuje. Te, które przynoszą straty, najprawdopodobniej zostaną zlikwidowane, albo tymczasowo zawieszone. Oznacza to, że w wielu miejscowościach powiatu, i tak już nie najlepsze połączenie z Włodawą i innymi miastami, znacznie się pogorszy. Nieoficjalnie mówi się również o redukcji części etatów wśród załogi.
Prezes Zarządu PKS Wschód Teresa Królikowska ucina na razie wszelkie spekulacje. – Zacznę od zwolnień. Żadnych nie przewiduję, ani teraz, ani w kolejnych latach. Załoga i tak jest już okrojona. A ci, którzy zostali, muszą gdzieś pracować, aby utrzymać rodziny, a naszym zadaniem jest takie gospodarowanie spółką, aby nie przynosiła strat – wyjaśnia. – Jeśli chodzi o Włodawę, jest to jeden z oddziałów, który albo bilansuje się na zero, albo minimalnie wychodzi na plus.
We wszystkich oddziałach dokonujemy przeglądu rentowności kursów, nie tylko we Włodawie. Odnośnie gruntów, to we Włodawie mamy 4 ha pola. Są to grunty zbędne do działalności transportowej naszej firmy. Od lat próbujemy je sprzedać. Najpierw chcieliśmy pozbyć się ich w całości, potem podzieliliśmy je na mniejsze działki. Chętnych jednak nie ma. Proponowaliśmy władzom miasta, aby je od nas odkupiły, ale burmistrz też nie był zainteresowany – dodaje Królikowska.
Źródło: SUPER TYDZIEŃ