Tamowanie ruchu oraz nieopuszczenie zbiegowiska publicznego – takie zarzuty usłyszało 16 osób, które w listopadzie ubiegłego roku protestowały przeciwko budowie masztu telekomunikacyjnego przy ul. Zabagonie. Wszyscy dobrowolnie poddali się karze, ale zapowiadają, że nadal będą protestować. Maszt stoi na działce byłego starosty Janusza Kloca.
Przed Sądem Rejonowym we Włodawie zakończyły się dwa z trzech postępowań wytoczonych przez policję osobom protestującym przeciwko budowie masztu telefonii komórkowej na działce przy ul. Zabagonie, należącej do Janusza Kloca, byłego starosty włodawskiego. W listopadzie 2011 roku okoliczni mieszkańcy blokowali wjazd na teren posesji ciężkim maszynom budowlanym podczas prac przy stawianiu masztu. W obu wypadkach protestujący, oskarżeni przez policję o popełnienie wykroczenia z art. 90 kodeksu wykroczeń (tamowanie ruchu) oraz art. 50 (nieopuszczenie zbiegowiska publicznego), poddali się dobrowolnej odpowiedzialności. Część z nich upomniana została naganą, a najbardziej aktywni podczas blokady dostali po 50 zł grzywny. Trzeci wyrok zapadnie po sprawdzeniu przez sąd statusu drogi, na której odbywał się protest. Z takiego obrotu sprawy zadowolony jest obrońca wszystkich 16 obwinionych o wykroczenia, włodawski adwokat Piotr Siczek. – Sąd dał wyraz przyjętym w cywilizowanych społeczeństwach zasadom tolerancji dla wyrażania poglądów społecznych, także w formie demonstracji i blokad – mówił po zakończeniu procesu Siczek. – Cała sprawa przyniosła natomiast pozytywny efekt edukacyjny nie tylko dla lokalnej społeczności, która bodajże po raz pierwszy murem stanęła w obronie środowiska naturalnego w pobliżu miejsc swojego zamieszkania, ale także włodawskich elit oraz samej policji. O ile bowiem np. stołeczni policjanci z demonstracjami na ulicach i wynikającymi z nich utrudnieniami zmuszeni są zmagać się niemalże na co dzień, to nasi stróże prawa z podobnym zjawiskiem zetknęli się po raz pierwszy – tłumaczył Siczek. – Paradoksalnie, zważywszy na bliskie sąsiedztwo kraju, gdzie za takie zachowania idzie się do aresztu, tego typu protest jest dobrym i godnym pochwały objawem troski o lokalne środowisko, a jego forma poprzez blokowanie wjazdu maszynom jak najbardziej adekwatna do sytuacji. Więcej Europy we Włodawie – mówił obrońca oskarżonych.
Mimo takiego zakończenia, obie strony konfliktu zapewne pozostaną przy swoim zdaniu odnośnie sensu budowy masztu akurat w tym miejscu.
- Dla mnie wyrok sądu jest jasny – mówi Janusz Kloc. – Jest kara, więc była i wina.
- Mamy prawo walczyć o swoje zdrowie i będziemy to robić – zapowiadają ukarani protestujący.
źródło: NOWY TYDZIEŃ