Wszystko wskazuje na to, że w tym roku tartak we Włodawie może zakończyć działalność. Trzynastu jeszcze zatrudnionych tam pracowników ma bardzo marne widoki na przyszłość swoich miejsc pracy. Są opinie, że już z końcem grudnia nastąpi faktyczna likwidacja zakładu.
O coraz trudniejszej sytuacji finansowej Zakładu Drzewnego we Włodawie mówi się od dosyć dawna. Z roku na rok było coraz trudniej. Podstawowa działalność, czyli przecieranie drewna, przyniosła w 2011 roku stratę prawie 57 tys. zł. Za pierwsze półroczne br. strata wyniosła już ponad 100 tys. zł. Cały czas redukowano personel. Zostało tylko trzynastu pracowników, a w ubiegłym roku było dwudziestu. Sytuacja była na tyle poważna, że z funkcji prezesa zakładu zrezygnował Józef Skrzypek. Jego miejsce zajął Rafał Szostek, ale i on – jak rzekł jeden z radnych miejskich z końcem września rezygnuje.
Według niepotwierdzonych informacji, w miniony piątek zarząd spółki zapoznano z tragiczną sytuacją zakładu. Wiele wskazuje na to, że już gdzieś podjęto decyzję o zamknięciu zakładu. Jak nam powiedział jeden z pracowników: – Nikomu na tartaku nie zależy, a już najmniej temu, który powinien ratować go za wszelką cenę – czyli burmistrzowi miasta.
Wśród przyczyn upadku zakładu drzewnego wymienia się m.in.: niesprzyjające warunki atmosferyczne, które spowodowały ograniczenia produkcji, co w konsekwencji ograniczyło sprzedaż wyrobów do poziomu uniemożliwiającego osiągnięcie odpowiedniej rentowności i generowało powiększającą się stratę wyniku działalności gospodarczej, zahamowanie popytu na wyroby tarte, polityka Lasów Państwowych, które stosują zasadę równego dostępu do surowca tartacznego wszystkich podmiotów gospodarczych z UE, bez brania pod uwagę wymaganej od rodzimych zakładów historii zakupów i wsparcia finansowego podmiotów zagranicznych.
Zatrudnienie w Zakładzie Drzewnym w 2011 r. utrzymywane było na poziomie 23 osób. Średnia miesięczna płaca brutto to 1950 zł.
Nieoficjalnie mówi się, że miastu wcale nie zależało na utrzymywaniu tartaku, zwłaszcza w tak fatalnej kondycji finansowej. Położony jest on bowiem w bardzo atrakcyjnym miejscu, niemal w centrum miasta, tuż przy skrzyżowaniu drogi krajowej i wojewódzkiej. To wystarczy, by cena ponad hektarowej posiadłości sięgała milionów złotych. Część (1 ha) działki, która była do niedawna własnością tartaku, wyceniono na 1,1 mln zł. I jest wielce prawdopodobne, że działka ta osiągnie znacznie wyższą cenę podczas przetargu.
źródło: nowy tydzień