W dwóch zupełnie różnych zawodach realizuje się Renata Paluszkiewicz. Do wczesnego popołudnia jest dyrektorem Szkoły Podstawowej w Kaplonosach, zaś o godz. 14 zakłada fartuch i staje za ladą sklepu w Zahajkach. – Mam nienormowany czas pracy, więc co jakiś czas mogę pomóc mężowi w sklepie – tłumaczy dyrektor-sprzedawca.
Szkoła Podstawowa w Kaplonosach to około 60 dzieci i kilkanaście etatów nauczycielskich. Jej dyrektorem, ale zazwyczaj tylko do godz. 13 jest Renata Paluszkiewicz. Później – jak dowiedzieliśmy się w sekretariacie – panią Paluszkiewicz w szkole zastać jest ciężko. Mieszkańcy widują ją za to za ladą w sklepie spożywczo-przemysłowym w Zahajkach. Nie przekonują ich tłumaczenia, że to przecież sklep męża pani dyrektor i pomagać mu trzeba, że dyrektor ma nienormowany czas pracy i w szkole przez 8 godzin dziennie siedzieć nie musi. – Fakt, nie musi, ale jeśli chce być dobrym gospodarzem to przynajmniej powinna – twierdzą nasi rozmówcy.
Nic zdrożnego w swoim postępowaniu nie widzi sama zainteresowana, do której zadzwoniliśmy tuż po godz. 14. Dyrektor Paluszkiewicz odebrała telefon… w swoim domu, co było dla niej doskonałym alibi na to, że akurat w tym momencie w sklepie nie sprzedaje (ale też dowodem, że nie siedzi w gabinecie w szkole). – Owszem, czasem pomagam mężowi w weekendy, czy po pracy, ale na pewno nie jest to normą – wyjaśnia pani dyrektor. – Mam też nienormowany czas pracy, więc w szkole ośmiu godzin spędzać nie muszę. Poza tym często zdarza się tak, że pracuję w niedzielę lub inne dni wolne od pracy, biorąc np. udział w spotkaniach, czy imprezach kulturalnych – broni się Paluszkiewicz
Z oświadczenia majątkowego dyrektor Paluszkiewicz niezbicie wynika, że sklep jest jej własnością, podobnie zresztą jak i gospodarstwo rolne. Te dwie działalności w 2011 roku przyniosły jej łącznie ok. 47,5 tys. zł dochodu, podczas gdy w szkole zarobiła 65 tys. zł. Tymczasem ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne jasno określa, że kierownicy jednostek organizacyjnych gminy (a do nich należą dyrektorzy szkół) w żadnym razie nie mogą „(…)prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami, a także zarządzać taką działalnością lub być przedstawicielem czy pełnomocnikiem w prowadzeniu takiej działalności; nie dotyczy to działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej, w formie i zakresie gospodarstwa rodzinnego.” Jak więc się to ma do oświadczenia pani dyrektor? Z wyjaśnieniami spieszy jej pracodawca – Andrzej Ćwirta, wójt gminy Wyryki. – Nie wiem, co jest napisane w oświadczeniu majątkowym pani dyrektor, ale z całą pewnością podatki od prowadzenia działalności odprowadza jej mąż, nie ona – tłumaczy wójt. Przyznaje jednak, że o dodatkowej pracy pani Paluszkiewicz usłyszał od nas po raz pierwszy. – Rozmawiałem już z panią dyrektor, która jednoznacznie zaprzeczyła, jakoby miała nagminnie pomagać w sklepie męża. Owszem, pojedyncze przypadki być może się zdarzały, ale to były jedynie incydenty – wyjaśnia Ćwirta. – Pani dyrektor ma nienormowany czas pracy i w związku z tym nie zawsze do godziny 15 w szkole musi być, bo ma inne obowiązki. Nie mam powodów, by jej nie wierzyć, ale postaram się mieć baczenie, by takie sytuacje już się nie zdarzały – zapewnia wójt.
źródło: nowy tydzień (bm)
Czyżby zazdrośni sąsiedzi lub rodzice:D
Pies ogrodnika samemu nie skorzysta to i innym nie da:P