Problem ciągle szczerzy kły

Trwa ustalanie, czy psy nękające mieszkańców Sobiboru mają właścicieli. Jeżeli tak, to zostaną oni ukarani mandatami. Jeśli zaś okaże się, że zwierzęta są bezdomne, to trafią do lubartowskiego schroniska. Tak to przynajmniej powinno wyglądać w teorii. Jak będzie w praktyce – dowiemy się wkrótce. Dotychczas wiadomo jedynie, że psy w Sobiborze to bardzo poważny problem.

Tydzień temu pisaliśmy o watasze bezdomnych psów, które zadomowiły się obok sobiborskich bloków, gdzie terroryzują tamtejszych mieszkańców. Problemem obiecali zająć się gminni urzędnicy i w tym celu zlecili włodawskiej policji ustalenie, czy zwierzęta są faktycznie bezdomne, czy też może mają właścicieli, którzy mogliby się nimi zająć. Jest to o tyle istotne, że gdy psy mają opiekunów, gmina nie musi płacić grubej kasy za odłowienie i odstawienie ich do schroniska. W przypadku sobiborskim jest to 8 lub 9 zwierząt, więc na znalezieniu chociażby jednego właściciela gmina oszczędzi ponad 1 tys. zł. Nie dziwi więc fakt, że urzędnicy nie przyjęli do wiadomości ustaleń poczynionych przez policję. W tym tygodniu zamierzają sami przeprowadzić rzetelne śledztwo w tej sprawie, mimo iż policjanci już wcześniej ustalili, że wszystkie psy w Sobiborze są bezpańskie.

- Po przeprowadzeniu wizji lokalnej i rozmowach z okolicznymi mieszkańcami stwierdziliśmy, że psy, które zadomowiły się obok bloków w Sobiborze, nie posiadają opiekunów – mówi Daniel Eustrat, rzecznik komendanta włodawskiej policji. – Są, co prawda, od czasu do czasu dokarmiane, ale tylko z litości i w przejawie tzw. ludzkiego humanitaryzmu.

Według mieszkańców Sobiboru ten ostatni fakt zamierza wykorzystać gmina. – Nasza dzielnicowa mówiła, że każdy, kto chociażby raz da jeść psu, ten automatycznie staje się jego właścicielem – mówi prosząca o anonimowość kobieta. – A tu prawie każdy się lituje i zawsze coś im rzuci. Ale żeby od razu za takiego psa odpowiadać? – dziwi się.

Monika Wereszczyńska z Urzędu Gminy we Włodawie przyznaje, że w tym tygodniu wybierze się do Sobiboru, aby ostatecznie ustalić, czy te psy są rzeczywiście bezdomne. – Jeżeli okaże się to prawdą, zlecimy ich odłowienie – mówi Wereszczyńska. – A czy schronisko przyjmie nasze zawiadomienie, tego już nie mogę obiecać.   

źródło: Nowy Tydzień