Włodawianka czy Start Krasnystaw? Która z tych drużyn wygra rundę wiosenną i awansuje do czwartej ligi? To pytanie zadają sobie kibice, śledzący rozgrywki chełmskiej ligi okręgowej. Po rundzie jesiennej jest remis, gdyż oba zespoły mają jednakową ilość punktów, ale ze wskazaniem na włodawskich piłkarzy, którzy wygrali bezpośrednie spotkanie ze Startem w Krasnymstawie. Na dwa – trzy tygodnie przed rozpoczęciem rundy rewanżowej podsumowujemy piłkarską jesień w „okręgówce” i przedstawiamy nasze prognozy na rundę wiosenną.
1. WŁODAWIANKA – 34 pkt. bilans bramek 53-16
Po spadku podopiecznych Marka Droba z czwartej ligi chyba mało kto stawiał na włodawską drużynę, która na czwartym froncie przeżywała olbrzymie problemy kadrowe. Szkoleniowiec niekiedy miał do swojej dyspozycji 11-13 graczy. W przerwie letnie do zespołu powrócili doświadczeni bracia Piotr i Ernest Czelejowie oraz bramkarz Daniel Polak. Regularnie zaczął grywać Marcin Chaciówka, a bardzo dobrą formą zabłysnął Wojciech Więcaszek. Pierwszy mecz, pucharowy z Kłosem Chełm przegrany 1:3, nie napawał optymizmem. Start w lidze był już dużo lepszy, aż do meczu z Bratem Cukrownik Siennica Nadolna, który powinien odbyć się w pierwszej kolejce, a został rozegrany kilka tygodni później. W Siennicy Włodawianka dwukrotnie prowadziła, miała świetne okazje, by podwyższyć wynik, a mimo to przegrała 3:4. Co ciekawe Brat po serii trzech porażek z rzędu był zdołowany i chyba nikt nie wierzył w jego sukces w konfrontacji z Włodawianką.
Podopieczni Marka Droba w jeszcze jednym meczu stracili punkty – remisując bezbramkowo w Dorohusku z Granicą. Pozostałe spotkania rozstrzygnęli na własną korzyść, w tym najważniejsze w przedostatniej kolejce ze Startem w Krasnymstawie.
Włodawianka to jedyny zespół w lidze okręgowej, który wygrał wszystkie mecze na swoim boisku. Twierdzy „Włodawa” nie udało się zdobyć nikomu, choć najbliższe tego były Unia Białopole i Kłos Chełm. Inne drużyny, jak Pławanice, Spółdzielca, czy Frassati wracały do domu z pokaźnym bagażem goli.
Trenerowi Drobowi udało się stworzyć ciekawy zespół – połączenie rutyny z młodością. Obok doświadczonych Polaka, Czelejów, Więcaszka, Artura Nielipiuka, Chaciówki z bardzo dobrej strony pokazali się młodzi zawodnicy, jak Daniel Gawroński, Kacper Węgliński, Rafał Musz, Alan Kociuba. Co ważne Marek Drob należy do grona tych trenerów, którzy nie boją się stawiać na młodzież. Wprowadzenie do drużyny 17-letniego Gawrońskiego, czy 16-letniego Węglińskiego było udanym pociągnięciem. Pierwszy z nich strzelił 10 goli, drugi co prawda tylko jedną, ale przy kilku asystował i jego występy mogły się podobać. O tym, jak ważną rolę w drużynie odgrywa doświadczenie, mogliśmy się przekonać podczas meczu na szczycie Start – Włodawianka. To właśnie rutyniarze z Włodawy poprowadzili swój zespół do zwycięstwa. Polak zaliczył kilka świetnych interwencji, Nielipuk otworzył wynik spotkania, Więcaszek strzelił dwa gole, a Chaciówka popisał się kapitalną asystą przy decydującej bramce. Start takich atutów nie miał, dlatego przegrał.
Mimo wszystko rywalizacja Włodawianki i Startu do końca będzie zacięta. Pozostałe drużyny praktycznie nie mają szans, by do niej dołączyć. Co prawda komuś może udać się urwać punkty liderowi z Włodawy, tak jak zrobiły to zespoły Brata i Granicy jesienią, ale równie dobrze Włodawianka jest w stanie każdego odesłać z kwitkiem. Jeśli w klubie zostaną poukładane sprawy organizacyjno-finansowe włodawscy piłkarze mogą nie oddać prowadzenia do końca rozgrywek. Tym bardziej, że z tak wymagającymi rywalami, jak Start, Granica Dorohusk, Brat Cukrownik Siennica Nadolna czy Ogniwo Wierzbica, zmierzy się przed własną publicznością.
2. START KRASNYSTAW – 34 pkt., bilans bramek 52-12
Przed rozpoczęciem sezonu Start uchodził za faworyta numer jeden chełmskiej ligi okręgowej. Początek rozgrywek należał do podopiecznych Sławomira Kosiora. Z każdym meczem Start grał coraz lepiej. Wygrał bardzo ważne konfrontacje z Ogniwem Wierzbica i Granicą Dorohusk. Świetny mecz rozegrał w Siennicy Nadolnej, gdzie przegrywał, by zwyciężyć 4:1. Dopiero w ósmej kolejce zespół Startu stracił pierwsze punkty, remisując u siebie z Kłosem Chełm. Inna sprawa, że Kłos zagrał kapitalny mecz i był bliski sprawienia olbrzymiej niespodzianki. Najważniejszym pojedynkiem dla drużyny z Krasnegostawu była jednak potyczka z Włodawianką, nad którą Start miał trzy punkty przewagi. W przypadku wygranej przewaga urosłaby do sześciu punktów i w zasadzie runda wiosenna mogłaby być zwykłą formalnością. Stało się inaczej, dzięki czemu wiosna będzie bardzo ciekawa.
Tak dobre wyniki Startu w rundzie jesiennej to zasługa całej drużyny, a przede wszystkim Sebastiana Sadowskiego, który po rocznym wypożyczeniu do Hetmana Zamość wrócił do Krasnegostawu i jesienią prezentował wyborną formą. Sadowski został uznany za najlepszego piłkarza ligi okręgowej. Bez wątpienia kilka meczów dla Startu wygrał w pojedynkę, jak choćby w Białopolu z Unią (oba gole), czy w Rejowcu z Unią (trzy bramki). W trzynastu meczach strzelił 21 bramek.
Ważną postacią w zespole Startu był również stoper Mateusz Borys, pewny punkt drużyny, skutecznie kierujący grą formacji defensywnej. Dobrą jesień miał również skrzydłowy Mateusz Wójcik, drugi strzelec zespołu, a poza tym asystował przy wielu bramkach. W środku pola rządził i dzielił Daniel Chariasz, jeden z najzdolniejszych pomocników w okręgu. Dobrze do zespołu wkomponowali się pozyskani z Tatranu Kraśniczyn Sadlak i Mazurek. Poniżej oczekiwań natomiast zagrał Marek Szponar; znacznie słabiej, niż w ubiegłym sezonie. W drużynie trenera Kosiora przeważa młodzież. Jedynymi doświadczonymi zawodnikami są Kamil Góra i Krzysztof Błaszczak. Brak rutyniarzy spowodował, że w trudnych chwilach nie miał kto wziąć ciężaru gry na swoje barki. Próbował Sadowski, ale osamotniony niewiele mógł zdziałać. Działacze Startu jeśli chcą, aby ich zespół w przyszłym sezonie zagrał w IV lidze, muszą poszukać dwóch – trzech zawodników z doświadczeniem, nawet czwartoligowym, bo sama młodzież, choć gra ambitnie, Włodawianki może nie wyprzedzić. Start wiosną ma bardzo trudne wyjazdy, gdzie o punkty nie będzie łatwo. Ogniwo Wierzbica, Granica Dorohusk, Kłos Chełm, Frassati Fajsławice i Włodawianka u siebie nie lubią przegrywać, a właśnie z tymi zespołami Start zagra na ich boiskach.
3. GRANICA DOROHUSK – 25 pkt., bilans bramek 36-14
Bardzo słaby początek rozgrywek, remis z Unią Białopole, a potem porażka w Krasnymstawie i w Siennicy Nadolnej i na koniec remisy w Fajsławicach oraz Izbicy zadecydowały, że podopieczni Stanisława Cybulskiego mają jedynie iluzoryczne szanse, by dogonić prowadzącą dwójkę i włączyć się do walki o awans do IV ligi. Z czternastu straconych goli połowę Granicy wbiły drużyny Startu i Brata.
Zespół z Dorohuska zdecydowanie lepiej prezentował się na własnym boisku. Wygrał pięć na sześć pojedynków. Remis zanotował tylko w konfrontacji z Włodawianką, choć miał okazję, by rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść. Znaczniej gorzej podopieczni najbardziej doświadczonego szkoleniowca w lidze okręgowej Stanisława Cybulskiego spisywali się na wyjeździe. Drużyna, która myśli o awansie, nie może z siedmiu meczów wygrać tylkod dwa. Dziewięć punktów na 21 możliwych do zdobycia na wyjazdach to stanowczo za mało, jak na zespół z aspiracjami.
Trener Cybulski przez całą rundę nie miał jednak ustabilizowanej kadry. Kontuzje, choroba, kartki eliminowały zawodników z gry. Brak w kilku spotkaniach napastnika Mateusza Mikszy, ofensywnie grającego doświadczonego obrońcy Grzegorza Świderskiego, rutyniarza Krzysztofa Ruszkiewicza, stopera Łukasza Dyczko był odczuwalny na boisku. Poza tym nieustabilizowana forma Kazimierza Bali, Kamila Sergijuka, Piotra Ciejaka, nieprofesjonalne podejście do gry Michała Chybiaka też miały wpływ na słabsze wyniki Granicy w meczach wyjazdowych.
Wiosną Granica z większością trudnych przeciwników: Start, Unia B., Ogniwo, Kłos zagra u siebie i jeśli zachowa dotychczasową skuteczność, jaką prezentowała jesienią na własnym boisku, powinna te spotkania wygrać. Ale czy to wystarczy, by odrobić dziewięć punktów, jakie po jesieni zespół trenera Cybulskiego traci do Włodawianki i Startu? Chyba nie…
4. KŁOS CHEŁM – 23 pkt., bilans bramkowy 36-19
Personalnie Kłos Chełm to jeden z najmocniejszych zespołów ligi okręgowej. Wydawało się, że w tym sezonie podopieczni Roberta Tarnowskiego pokażą na co ich tak naprawdę stać. Pozyskanie ogranego w Górniku Łęczna Damiana Flisa oraz błyskotliwego skrzydłowego z Pławanic Tomasza Janasa miały pomóc Kłosowi w realizacji celów. Co prawda w klubie nikt głośno nie snuł czwartoligowych planów, ale piłkarze po to grają w piłkę, by odnosić sukcesy.
Kłos przede wszystkim nie potrafił wykorzystać atutu własnego boiska. Przegrał trzy z siedmiu spotkań. O ile porażkę z Granicą, zespołem wymagającym, można wytłumaczyć i zrozumieć, o tyle „wpadek” z teoretycznie niżej notowanymi Unią Białopole i Frassati Fajsławice nie da się usprawiedliwić.
O tym, że piłkarze Kłosa potrafią dobrze kopać futbolówkę, przekonali wszystkich podczas meczów w Wierzbicy z Ogniwem, Krasnymstawie ze Startem, czy Siennicy Nadolnej z Bratem. Trzy dobre występy to jednak trochę za mało, by myśleć o wyższych celach. Dość późno w bramkę przeciwnika wstrzelił się Radosław Ciołek, król strzelców poprzedniego sezonu. Co prawda jesień zakończył z szesnastoma golami na koncie, ale w kilku pierwszych meczach marnował okazje podbramkowe jedną za drugą. Zupełnie natomiast jesienią nie istniał skrzydłowy Adrian Szmytki. Poszukiwania klubu z wyższej ligi w przerwie letniej, zamiast solidnych treningów pod okiem trenera Tarnowskiego przyniosły taki skutek, że Szmytki stracił wydawałoby się pewne miejsce w wyjściowej jedenastce.
Jesienią najmniej pretensji można mieć do zawodników z formacji obronnej, Sławomira Wyrostka, Daniela Bogusza, czy Emila Poznańskiego. Trudno też za niepowodzenia drużyny winić kreatywnego pomocnika Pawła Żwirblę, który prezentował w miarę równy poziom. Przy straconych golach w przegranych meczach na ogół decydował jeden indywidualny błąd któregoś z zawodników. Kłos za każdym razem próbował zmienić niekorzystny wynik, ale ze skutecznością nie było najlepiej.
Szanse na awans do IV ligi Kłos stracił jesienią. Nie oznacza to, że rundę wiosenną odpuści. Piłkarze trenera Tarnowskiego w poprzednich sezonach udowodnili, że potrafią powstrzymać także faworytów. Zarówno Włodawianka jak i Start przyjadą w rundzie rewanżowej do Rożdżałowa, gdzie o punkty nie będzie łatwo.
5. OGNIWO WIERZBICA – 21 pkt., bilans bramkowy 29-20
Trener Andrzej Krawiec jest na etapie budowy nowego zespołu. Odważnie wprowadził do drużyny seniorów kilku wychowanków z juniorów młodszych, którzy w poprzednim sezonie wygrali II ligę wojewódzką. Po pięciu kolejkach Ogniwo miało na koncie 10 punktów, ale w kolejnych meczach bywało różnie. Niedoświadczona młodzież, która z całą pewnością, może jeszcze nie jesienią, ale kto wie czy nie w przyszłym sezonie będzie decydowała o przyszłości Ogniwa, nie w każdym meczu była w stanie osiągnąć korzystny wynik. Mimo dobrej gry przyszły porażki z Kłosem Chełm, czy Włodawianką, bądź remisy z Hutnikiem Ruda-Huta, Unią Rejowiec. Bez wątpienia młodzież z Wierzbicy ma talent, a młody Radosław Gomułka być może za rok, lub dwa grać w wyższej lidze.
Na koniec sezonu trener Andrzej Krawiec chciał odejść z klubu, ale ostatecznie zmienił zdanie i do końca sezonu będzie prowadził wierzbicką drużynę. Ogniwo to zespół, którego w żaden sposób nie wolno lekceważyć. Wiosną jest w stanie sprawić niejedną niespodziankę. Piłkarzy z Wierzbicy i samego trenera Krawca piąte miejsce nie zadowala, więc należy spodziewać się, że drużyna Ogniwa będzie chciała powalczyć o podium. Na pierwszą i drugą pozycję szans nie ma, ale trzecia lokata jest w jej zasięgu.
6. UNIA REJOWIEC – 21 pkt., bilans bramkowy 29-28
To jeden z najlepszych sezonów Unii Rejowiec w ostatnich latach w lidze okręgowej. Po dwóch kolejkach Unia była nawet liderem rozgrywek. Praca Mirosława Basińskiego przyniosła pierwsze efekty. Mecze drużyny z Rejowca cieszyły się sporym zainteresowaniem miejscowych kibiców, którzy dopingowali swój zespół zarówno u siebie, jak i na wyjeździe.
Trener Basiński dobrze ustawił zespół, którego motorami napędowymi byli Paweł Szajduk, Michał Pastuszak, Adrian Czerwiński, Michał Miazga, Marcin Kiejda i Przemysław Huk. Dobre recenzje zbierał bramkarz Maciej Maciejewski.
Pozycja Unii w tabeli mogła być wyższa, ale w kilku meczach zespół stracił punkty na własne życzenie, jak choćby w Fajsławicach, czy Białopolu, gdzie rywale w ostatnich minutach ratowali remisy.
Działacze Unii postanowili ogłosić konkurs na trenera zespołu, bo Mirosławowi Basińskiemu skończyła się umowa. Nie oznacza to, że Basiński definitywnie nie ma szans kontynuować pracy z zespołem z Rejowca. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przedłużenie umowy z Basińskim i rozliczenie szkoleniowca po zakończeniu sezonu. Trudno bowiem stwierdzić, czy pod wodzą nowego trenera Unia będzie grała lepiej. Basiński zna ten zespół, wie na co stać poszczególnych zawodników i jeśli zostanie w Rejowcu, wiosną Unia znów może być groźna dla najlepszych.
7. UNIA BIAŁOPOLE – 21 pkt., bilans bramkowy 35-17
Zatrudnienie w Białopolu Tomasza Wieczorka było najlepszą decyzją, jaką zarząd Unii podjął w ostatnich latach. Mający duże piłkarskie doświadczenie i dyplom trenera drugiej klasy w ręku Wieczorek szybko poukładał drużynę, liderem drużyny mianował doświadczonego Sławomira Leśnickiego, postawił na młodzież i efekty przyszły same. Do składu dołączył rutynowany obrońca z Victorii Żmudź Wojciech Bureć, piłkę dalej kopie Stanisław Domińczuk, zbliżający się do 40-tki. Pewnymi punktami byli też bracia Tomasz i Michał Sorokowie.
Już pierwsze spotkanie z faworyzowaną Granicą Dorohusk, zremisowane przez Unię 2:2, pokazało, że zespół z Białopola w tym sezonie nie będzie dostarczycielem punktów.
Odkryciem rozgrywek jest na pewno Szymon Łukaszewski, 17-letni napastnik, który jesienią strzelił 13 bramek, z czego aż sześć w jednym meczu przeciwko Vojsławii Wojsławice. Gra w piłkę, co widać było w meczach jesiennych, Unii sprawia wielką frajdę. I dopóki zawodnicy z Białopola będą czerpać radość z gry, ich rywale powinni drżeć o końcowy wynik.
8. FRASSATI FAJSŁAWICE – 21 pkt., bilans bramkowy 37-33
Ósmą pozycję w tabeli Frassati zawdzięcza świetnej końcówce sezonu. Zespół trenera Waldemara Krakiewicza w pięciu ostatnich spotkaniach zdobył aż 13 punktów. Zremisował tylko z Granicą Dorohusk, a potem wygrywał kolejno z Ruchem Izbica, teoretycznie mocniejszym od Frassati Kłosem i na koniec z Vojsławią oraz na wyjeździe z Pławanicami. Do tego momentu Frassati grało w kratkę. Dwie wygrane, dwa remisy i cztery porażki pozwalały stawiać zespół z Fajsławic jako jednego z kandydatów do walki o pozostanie w lidze okręgowej.
Drużyna Frassati od kilku sezonu gra w dość podobnym składzie. Trener Krakiewicz stara wprowadzać się młodych zawodników, ale Łukasz Kasperek i Łukasz Skorek to wciąż trudni do zastąpienia piłkarze. Wiosną zapewne Frassati będzie starało się utrzymać pozycję w środku tabeli i w miarę możliwości ją poprawić. Na pewno zespół z Fajsławic będzie groźny u siebie, co udowodnił już nie raz. Prowadzący w rozgrywkach Włodawianka i Start Krasnystaw będą musieli uważać w Fajsławicach, bo tam o punkty nie będzie łatwo.
9. BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – 21 pkt., bilans bramkowy 31-32
Przed sezonem Brat Cukrownik Siennica Nadolna był zaliczany do grona zespołów, które powalczą o czołowe miejsca w lidze. Tymczasem fatalny start w rozgrywkach, zero punktów w trzech pierwszych meczach i stosunek goli 0-11, były wielkim zaskoczeniem nie tylko dla kibiców Brata, działaczy klubowych, ale także osób pasjonujących się rozgrywkami chełmskiej ligi okręgowej. Brat odbudował się dopiero w meczu z Włodawianką. Potem przyszły trzy wygrane z rzędu, ze Spółdzielcą Siedliszcze, Granicą Dorohusk i Frassati Fajsławice i dwie nieoczekiwane porażki z Ruchem w Izbicy oraz Kłosem u siebie. Do tego doszła przegrana w Pucharze Polski z Kłosem 4:7, gdzie Brat prowadził 4:1. Finisz rozgrywek znów był udany. Trzy zwycięstwa po kolei z Vojsławią, Pławanicami i Hutnikiem pozwoliły piłkarzom Brata w spokoju przygotowywać się do rundy wiosennej. Jesienią w zespole Brata słabo funkcjonowała formacja defensywna, popełniająca niekiedy szkolne błędy. Zespół z Siennicy Nadolnej tracił niekiedy gole w sytuacjach, po których trener Mariusz Wróbel, mógł co jedynie myśleć o wymianie całego bloku defensywnego.
W rundzie rewanżowej Brat, wydaje się, powinien grać dużo lepiej, niż jesienią. Piłkarze i sam trener Mariusz Wróbel zapewne wyciągnęli wnioski z pierwszej rundy i wiosną tych samych błędów chyba już nie popełnią.
10. PŁAWANICE KAMIEŃ – 11 pkt., bilans bramkowy 28-40
Przed sezonem zespół z Pławanic doznał kilku osłabień. Odeszli Piotr Ciejak do Granicy, Tomasz Janas do Kłosa, a Dariusz Stocki zakończył piłkarską karierę. Zmiany kadrowe na niekorzyść musiały odbić się na grze drużyny Roberta Hawryluka i tak też było. Pławanice nie najlepiej grały u siebie, a przecież od lat wiadomo, że własny obiekt, krótki i wąski, to duży atut tej drużyny. Fatalnie natomiast spisywały się na wyjazdach. Poza planowaną wygraną w Wojsławicach w pozostałych meczach Pławanice doznały porażek, w tym bardzo wysokich z drużynami z pierwszej trójki.
Zespół z Pławanic wiosną będzie bronił się przed spadkiem. Teoretycznie jest to lepszy zespół od Spółdzielcy, czy Vojsławii, ale w piłce nożnej wszystko może się zdarzyć. Kluczem do sukcesu będzie poprawa gry przede wszystkim na boiskach przeciwników. Wiosną Pławanice jadą do Siedliszcza i Rudy-Huty, a u siebie zagrają z Ruchem Izbica i Vojsławią. Ale nie tylko na tych meczach Pławanice powinny się skoncentrować. Punktów muszą też szukać w konfrontacjach z drużynami ze środka tabeli, bo w pojedynkach z Włodawianką, Startem, czy Granicą raczej ciężko będzie im ugrać choćby remis.
11. SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – 11 pkt., bilans bramkowy 17-62
Beniaminek z Siedliszcza wygrał trzy mecze z zespołami, które zajmują ostatnie trzy lokaty w tabeli. Dzięki temu jest na jedenastym miejscu. Podopieczni Jacka Płoszaja w pojedynkach z wyżej notowanymi rywalami nie mieli większych szans, choć z Wierzbicy i Fajsławic wywieźli remisy. Spółdzielca zanotował też poważne wpadki, jak 0:10 ze Startem, 1:9 z Włodawianką, 3:9 z Bratem, po 0:6 z Unią Rejowiec i Kłos Chełm. Zespół bez wzmocnień wiosną może jedynie bronić się przed degradacją. Tak doświadczeni zawodnicy, jak Pasternak, Lechowski, Braniewski sami nie są w stanie utrzymać ligi okręgowej dla Siedliszcza.
12. RUCH IZBICA – 10 pkt., bilans bramkowy 17-32
Zespół Ruchu jest w przebudowie. Obok doświadczonych zawodników są młodzi, którzy stawiają pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Jak wielokrotnie powtarzał kierownik Ruchu Marcin Antoniak, ta drużyna niedługo będzie groźna dla najlepszych. Cztery pojedynki zespół z Izbicy przegrał zaledwie jedną bramką po wyrównanej grze. Potrafił urwać punkty Granicy Dorohusk, a jednocześnie doznać wysokich porażek u siebie 0:9 ze Startem Krasnystaw i 1:7 z Kłosem Chełm. Wiosną powinno być lepiej i choć Ruch jest w strefie spadkowej, nie powinien mieć większych problemów z uratowaniem się przed degradacją do klasy „A”.
13. HUTNIK RUDA-HUTA – 7 pkt., bilans bramkowy 18-32
Hutnik to oprócz Vojsławii jedyna drużyna, która jesienią na boiskach przeciwników nie zdobyła nawet jednego punktu. Zespół trenera Leszka Czarnieckiego nie najlepiej radził sobie także u siebie. Poza wygranymi z Ruchem i Vojsławią oraz remisem z Ogniwem przegrał wszystkie pojedynki. Bez wątpienia bolączką drużyny była słaba skuteczność. Okazje jakie marnowali napastnicy powinny być zamienione na bramki. Hutnik w niejednym meczu miał też pecha. Rywali od utraty goli ratowały słupki i poprzeczki. Wiosną zespół z Rudy-Huty czeka niezwykle trudne zadanie. Jeśli dwie drużyny opuszczą szeregi okręgówki, jedną z nich może być Hutnik. No chyba, że zespół wzmocni się, uszczelni przede wszystkim formację obronną i pozyska dobrego napastnika.
14. VOJSŁAWIA WOJSŁAWICE – 0 pkt., bilans bramkowy 9-70
Statystyki mówią same za siebie. Vojsławia po awansie do ligi okręgowej została osłabiona. Sześciu podstawowych graczy wyjechało do pracy za granicę. Grający trener Zbigniew Leśnicki wielokrotnie miał problemy ze składem. Na mecz przychodziło 11 zawodników, czasami jeden lub dwóch dodatkowo na ławkę rezerwowych. Na spotkanie z Ruchem Izbica, rozgrywane w Wojsławicach, przyszło zaledwie ośmiu piłkarzy! To jest dowód na to, że słabe wyniki Vojsławii są efektem przede wszystkim braków kadrowych. Gdzieniegdzie słychać, że Vojsławia może nie przystąpić do rundy wiosennej. Mamy nadzieję, że to tylko plotki i piłkarze z Wojsławic ambitnie dograją do końca sezonu.
źródło: chelmskisport.pl