W gminie Włodawa sesje nadzwyczajne to nie wyjątek, ale reguła. Było ich co najmniej dziesięć w ciągu piętnastu miesięcy. Niektórzy sugerują, że wójtowi gminy chodzi o to, by przepychać swoje pomysły bez możliwości dogłębnego zapoznania się ze sprawą.
Jak twierdzą prawnicy, z uwagi na szczególny rodzaj, sesje nadzwyczajne powinno zwoływać się tylko w wyjątkowych sytuacjach, w których np. niepodjęcie uchwały mogłoby narazić gminę na poważne konsekwencje. Tymczasem w gminie Włodawa powód zwoływania nadzwyczajnych sesji jest zgoła inny. Kiedy jakaś uchwała, której wnioskodawcą jest wójt Tadeusz Sawicki nie przejdzie, wówczas zwoływana jest sesja nadzwyczajna i na niej jest ponownie stawiana odrzucona uchwała. Najczęściej wówczas większość radnych jest już „przekonana”.
Tylko w lutym w ciągu pięciu dni były dwie sesje nadzwyczajne Rady Gminy we Włodawie. 10 lutego przewodniczący rady Andrzej Lis zwołał radnych w trybie nadzwyczajnym, dla podjęcia kilku uchwał. Jedną, dotyczącą wydatku na zakup wozu asenizacyjnego, odłożono. Gdy wójt dowiedział się o tym, wpłynął na przewodniczącego, by ten na środę, 15 lutego, zwołał kolejną sesję nadzwyczajną. Wtedy radni już podjęli większością głosów uchwałę dotyczącą wozu. – To jest naginanie prawa i drwienie z zasad demokracji – mówi jeden z radnych. – Jednak nie tyle trzeba mieć pretensje do wójta, że chce przepchnąć swoje pomysły, co do przewodniczącego rady, iż jest mu uległy.
Niektórzy zwracają także uwagę na fakt, że gdyby radni nie brali ryczałtu miesięcznego, to wójt nie proponowałby zwoływania tak licznych sesji, bo za każdą radni dostawaliby pieniądze. Teraz jest tak, że zwykły radny ma ok. 660 zł miesięcznie bez względu na to czy sesje są, czy ich nie ma.
Inaczej całą sprawę widzi Andrzej Lis, przewodniczący rady. – Nigdy nie zwołuję nadzwyczajnych sesji z błahych powodów. Są one spowodowane nagłą koniecznością. Najczęściej chodzi o środki zewnętrzne. A co by radni i mieszkańcy powiedzieli, gdybym nie zwołał takiej sesji i przepadłyby nam setki tysięcy złotych unijnego dofinansowania? – pyta retorycznie. – Każdy by wtedy mnie obwiniał.
A. Lis nie zgadza się też, że gdyby nie ryczałt, to wójt byłby oszczędniejszy w propozycji zwoływania sesji. – To są grosze w porównaniu z tym jak ważne i kosztowne decyzje podejmujemy – mówi.
Sesje nadzwyczajne zwołuje się poza sesjami ustalonymi w planie pracy rady, w przypadkach szczególnych, w których zachodzi potrzeba załatwienia sprawy wynikłej niespodziewanie, a przy tym niecierpiącej zwłoki. Jej pilność sprawia, że rozstrzygnięcia nie można odłożyć do kolejnej sesji zwyczajnej. Również porządek obrad sesji nadzwyczajnej jest specyficzny. Poza otwarciem i zamknięciem sesji oraz zatwierdzeniem jej porządku, które to akty są konieczne w przypadku każdej sesji, może on zawierać tylko te sprawy, z powodu których sesję nadzwyczajną zwołano. Pominięte mogą być, a nawet powinny, informacje i komunikaty, sprawozdania, interpelacje i zapytania, wolne głosy i wnioski itp. punkty. Szczególne są też zasady dotyczące terminu zwołania sesji, sposobu powiadomienia radnych itp. Prawo zwołania sesji nadzwyczajnej ma wyłącznie przewodniczący rady. Informację o zwołaniu sesji nadzwyczajnej należy też podać do wiadomości mieszkańców gminy.
źródło: NOWY TYDZIEŃ