Ksiądz, który uderzył ucznia, wciąż uczy religii. Nie został ani zwolniony, ani zawieszony. Sprawa, choć powinna, nie trafiła nawet do wojewódzkiego rzecznika dyscyplinarnego, ale – jak zapewnia Aleksander Demczuk, wicedyrektor Zespołu Szkół w Woli Uhruskiej – krewki ksiądz już poniósł konsekwencje. Jakie? Tego już zdradzić nie chciał.
Ksiądz Adam Krasuski, proboszcz parafii w Woli Uhruskiej, na niedzielnej mszy zapowiedział swoje odejście. Nie wiadomo, czy związane jest to z incydentem, do którego doszło w piątek, 21 września, kiedy to na lekcji religii uderzył ucznia. Nie wiadomo też, czy poniesie za to jakiekolwiek konsekwencje, czy też uda mu się z opresji wyjść bez większego szwanku, tak jak to miało miejsce dwa lata temu.
- Ciągle trwa postępowanie wyjaśniające w tej sprawie – mówi Aleksander Demczuk, wicedyrektor Zespołu Szkół w Woli Uhruskiej. – Uczeń nie poniósł jeszcze żadnej kary, natomiast względem księdza zostały wyciągnięte konsekwencje wynikające z przepisów Kodeksu Pracy – zapewnia Demczuk. Jakie to konsekwencje? Tego już nie sprecyzował. – O tym proszę rozmawiać z dyrektorem Koniecznym – zakończył rozmowę.
Prawo mówi, że na nauczyciela stosującego przemoc fizyczną wobec uczniów można złożyć skargę do wojewódzkiego rzecznika dyscyplinarnego. Może to zrobić dyrektor szkoły, rodzice uczniów, pełnoletni uczniowie oraz inni nauczyciele. Po wpłynięciu skargi, rzecznik bada sprawę i przekazuje ją do komisji dyscyplinarnej lub umarza w przypadku, gdy uzna ją za bezzasadną. Jednak do piątku, 28 września, takie zawiadomienie do Kuratorium Oświaty nie dotarło. Jak wyjaśnia Anna Koper, rzecznik dyscyplinarny, incydent taki zgłoszony być powinien albo do wojewody, albo bezpośrednio do kuratorium.
Fakt, że to ostatnie nic jeszcze o sprawie nie wie, wynikać może z nieobecności dyrektora Zespołu Szkół, gdzie doszło do incydentu. Dyrektor Mirosław Konieczny wyjechał bowiem w delegację do Holandii. Do pracy wraca w poniedziałek, 1 października.
źródło: nowy tydzień