Nie ma lipy!” Te znane słowa najlepiej oddają to co 22 maja działo się na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Polskę po raz drugi odwiedzili nieprzyzwoicie nadziani i totalnie odjechani uczestnicy rajdu Gumball 3000. Wyścig ten odbywa się co roku od 1999 i jest chyba najbardziej wyczesaną imprezą balansującą na granicy legalności tego typu. Trasa biegnie przez kilka krajów i co ciekawe publicznymi drogami. Całość nie rozchodzi się o to żeby przebyć te trasę w jak najkrótszym czasie. Każdy etap wyścigu to inne zasady współzawodnictwa, które niejednokrotnie bywają zupełnie pojechane. Mamy tu 120 najdroższych samochodów świata prowadzonych przez ich właścicieli: najbogatszych bankierów, właścicieli klubów, muzyków, sportowców, celebryów. W tym roku wśród nich min. Tony Hawk, David Hasselhoff czy Robert Burneika
(który zdecydowanie Polakom z całej imprezy podoba się najbardziej). Panowie popylają ponad 3000 mil przez 13 europejskich państw, a konkretnie z Kopenhagi do Monako, zatrzymując się i dając show w kluczowych miastach. Takiego show byliśmy świadkami w stolicy. Główną atrakcją miał być pokaz Tonego Hawka i jego teamu. I chociaż legendarny skejt wypadł niesamowicie serca polaków skradł Hardkorowy Koksu. Oczywiście samochody również robiły ogromne wrażenie, zwłaszcza później gdy można było podziwiać je z naprawdę bliska
Gumball 3000 Warszawa / TV Włodawa
Pojawiają się głosy, że Polska wyłożyła się na organizacji, że panował chaos a uczestnicy rajdu bali się o swoje skarby. Musimy przyznać, że nie podzielamy tych opinii. Panowie, którzy przybijali nam sztamy przez uniesione drzwi powoli sunącego Mercedesa Mclarena SLR nie wyglądali na przestraszonych a publiczność w bliskiej obecności samochodów zachowywała się z ostrożnością i szacunkiem. I nieprawdą jest, że Hardkorowy Koksu zrzucał nas ze swojego SUVa siłą (a przynajmniej my nie tak to pamiętamy). Smucić może brak obecności kilku gwizd. A może to tylko my nie mieliśmy szczęścia w szukaniu ich. Suma sumarum wrażenia oraz atmosfera niezapomniane. Z Warszawy słodkie furki ruszają do Krakowa a potem dalej w stronę Włoch. Miejmy nadzieje, że zobaczymy je u nas za rok .