Spodnie o kroju zwężonym, wiatrówka „dżigijka”, buty służbowe „skutery”, kurtka FBI, no i oczywiście uchwyt na pałkę – to nieodzowne elementy stroju służbowego włodawskiej Straży Miejskiej. Pani zastępca komendanta, by nie czuć się dyskryminowana, może do pracy założyć – oczywiście oprócz damskiej bielizny – też spódnicę i kapelusz damski.
Na początku listopada Jerzy Wrzesień – burmistrz Włodawy wydał zarządzenie w sprawie stosowania w podległym mu urzędzie środków zapewniających bezpieczne i higieniczne warunki pracy, w tym umundurowania Straży Miejskiej. Wynika z niego, że na strój służbowy strażnika składa się ponad 40 elementów. Na liście znalazły się więc rzeczy najbardziej oczywiste, jak: spodnie, buty, marynarka, czy koszula, ale też i takie, którym przynajmniej z nazwy bliżej do stołecznych salonów, niż do munduru włodawskiego strażnika. Ubrany w, dajmy na to spodnie o zwężonym kroju, buty „skutery” i wiatrówkę „dżigijkę” strażnik miejski mógłby równie skutecznie patrolować włodawskie ulice jak i przechadzać się po modowym wybiegu. Gdy na wspomnianą wcześniej dżigijkę na dworze zrobi się za chłodno, strażnik zawsze może ją zmienić na cieplejszą kurtkę FBI, choć ta pozbawiona została swojego głównego atrybutu, czyli napisu FBI (skrót od angielskiego Federal Invastigation Bureau) na napis dużo bardziej adekwatny – SM (skrót od polskiego: Straż Miejska).
WIĘCEJ TUTAJ
źródło: Nowy Tydzień