Włodawski basen trzeba skrócić – do takiego wniosku doszedł Janusz Urbański, dyrektor MOSiR-u. Poparli go miejscy radni, którzy na ostatniej sesji przesunęli 15 tys. zł na zakup specjalnych tafli, które będzie można zainstalować w niecce. Dzięki takiej operacji da się zaoszczędzić nawet do 48 tys. zł rocznie. Jest tylko jeden problem – nie wiadomo, czy wykonawca zgodzi się na skrócenie basenu bez utraty gwarancji.
Niecka włodawskiego basenu ma 25 metrów i 2 centymetry długości. Taki wymiar to podobno teraz standard w całej Polsce. Skąd się wzięły owe 2 centymetry? Otóż taki zapas przewidziano na instalację specjalistycznego sprzętu do pomiaru czasu na zawodach pływackich. Tyle tylko, że włodawski obiekt takiej aparatury nie posiada i wątpliwe, by kiedykolwiek mógł się pokusić o jej zakup, bo wydatek byłby to ogromny i niepotrzebny. Jak się jednak okazuje, te dwa dodatkowe centymetry mają jeszcze inne znaczenie. Chodzi o to, że według przepisów na basenie przekraczającym 25 metrów zatrudnionych powinno być co najmniej dwóch ratowników. I tak jest we Włodawie. Jednak dyrekcja MOSiR-u po niemal roku funkcjonowania pływalni doszła do wniosku, że dwóch ratowników nie zawsze jest potrzebnych, bo np. popołudniami na basenie przybywa tylko kilka osób i według Janusza Urbańskiego, dyrektora MOSiR-u, w takich sytuacjach z powodzeniem wystarczyłby jeden ratownik.
DALSZĄ CZĘŚĆ ARTYKUŁU TUTAJ
źródło: Nowy Tydzień