Dostawcze mercedesy i volkswageny, nowe lub kilkuletnie, padały łupem złodziei w Austrii i Niemczech. Na terenie powiatu parczewskiego i włodawskiego auta były rozbierane na części, a te następnie sprzedawane. Na tym procederze przestępcy dorobili się setek tysięcy złotych.
Od kilku miesięcy śledztwo w tej sprawie prowadzi Centralne Biuro Śledcze pod nadzorem Wydziału Zamiejscowego w Białej Podlaskiej Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Postępowaniem objętych jest dziewięć osób. Są to głównie mieszkańcy powiatu parczewskiego. Jednak wśród tych osób znalazł się także mieszkaniec powiatu włodawskiego – wyjaśnia prokurator Marek Maksymowicz z bialskiej okręgówki.
Chodzi o Kazimierza M. z gminy Włodawa. Jemu śledczy postawili zarzut umyślnego paserstwa. Na początkowym etapie śledztwa wystąpili do sądu z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie, ale sąd wniosek oddalił.
Pozostałe osoby, jak mówi prokurator Maksymowicz, są podejrzane o kradzież z włamaniem, usiłowanie popełnienia takiego przestępstwa i paserstwo.
Przestępczy proceder polegał na kradzieży nowych lub prawie nowych dostawczych mercedesów i volkswagenów na terenie Austrii i Niemiec. Samochody trafiały do tzw. dziupli na terenie powiatu parczewskiego. Tam były rozbierane na części. – Dochodziło też do legalizacji takich skradzionych samochodów. Polegało to na tym, że w rozbity lub w jakiś inny sposób uszkodzony pojazd na polskich numerach rejestracyjnych wkładano części ze skradzionych aut – często z trzech, czterech lub nawet więcej – wyjaśnia prokurator Maksymowicz.
Bialscy śledczy wciąż ustalają dokładną liczbę skradzionych w Zachodniej Europie samochodów. Do tej pory doliczyli się czternastu. Śledztwo jest rozwojowe i prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań.
źródło: nowy tydzień