Boją się podglądaczy w szatni

Mieszkanki Włodawy skarżą się, że ktoś podgląda je przez okno, kiedy przebierają się w szatni pływalni i gdy kąpią się pod prysznicem. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji potwierdza, że coś o tym słyszał, ale uważa, że nie jest to możliwe. 

Mężczyźni podglądają nas, kiedy jesteśmy nago, a potem opowiadają sobie, która jaki ma tyłek i jakie cycki. Mają z nas niezły ubaw. Przechodząc wczoraj obok dwóch panów, słyszałam, jak dzielili się pikantnymi szczegółami. Obawiam się, czy i mnie też ktoś nie obserwował. Słyszałam, że lustra weneckie w oknach tych pomieszczeń zamontowano odwrotnie i dlatego osoby z zewnątrz widzą wszystko, co dzieje się wewnątrz budynku – opowiada pani Kamila.

Zdaniem dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, informacje o podglądaczach to plotka. Jak twierdzi, okna, zarówno w szatni, jak i w pomieszczeniu, w którym znajdują się prysznice, są na tyle wysoko, że nie można przez nie zaglądać. – Nie zamontowaliśmy żadnych weneckich luster. To są zwykłe szyby – dziwi się Janusz Urbański. Okna zamontowano dość wysoko, ale nie są ani przyciemnione, ani też zasłonięte roletami. Jeśli ktoś chce zajrzeć do pomieszczeń, w których znajduje się damska szatnia oraz prysznice, to jest w stanie sobie z tym poradzić. Dyrektor potwierdza, że ludzie zaglądają przez okna, ale tylko te, przez które widać pływalnię. Nowy obiekt zwyczajnie budzi zainteresowanie.

Kolejna sprawa, na jaką skarżą się włodawianie, to kamery w szatniach. Dlaczego nikt nie poinformował nas, że w szatniach jest monitoring? – pyta pan Władysław – Nie wiem, czy urządzenia działają, ale jeśli tak, to osoba siedząca przed komputerem ogląda nas w niedwuznacznej sytuacji. Ja osobiście nie mam nic do ukrycia, ale jest to co najmniej nieetyczne i chyba niezgodne z prawem-dodaje mężczyzna.

Nikt nie ogląda materiału nagranego przez kamery. Rejestratory dokonują zapisu na twardym dysku, który będzie odtwarzany tylko w przypadku dewastacji lub innych zdarzeń. Informacja o monitoringu została umieszczona w części I ogólnej pkt. 7 regulaminu w sprawie korzystania z basenu. Z regulaminem można zapoznać się na naszej stronie internetowej www.mosir.wlodawa.eu. Wywieszony jest również w holu głównym ośrodka. Planowany jest natomiast podgląd z recepcji, sali basenowej, holu głównego i otoczenia obiektu – wyjaśnia dyrektor.

Korzystający z pływalni narzekają także, że nie ma gdzie zostawić wierzchniego ubrania i że suszarek jest za mało. – Wszystko musimy upychać do jednej, malutkiej szafki. Latem, kiedy jest ciepło, spodenki i koszulkę zmieścimy bez kłopotu. Jednak teraz włożenie do szafki grubej kurtki i pozostałych ubrań stanowi spory problem – dodaje nasz rozmówca. – Są także tylko trzy suszarki. Jeżeli basen opuszcza niewiele osób, to nie ma problemu, ale gdy wychodzi grupa zorganizowana, wtedy na suszarkę trzeba czekać bardzo długo. Dyrektor Urbański twierdzi, że we Włodawie zastosowano takie same rozwiązania, jak w innych miastach. – W holu strefy basenowej mamy pięć suszarek – Urbański skomentował krótko zarzut w tej sprawie.

Zdaniem włodawianina, który skontaktował się z naszą redakcją, inaczej należałoby naliczać opłaty za korzystanie z pływalni. – 7 zł za godzinę to nie jest dużo, tyle że na basenie nie spędzamy całej godziny. Czas liczony jest od momentu przejścia przez bramkę przy kasie. Aby wejść na pływalnię, trzeba przebrać się i wziąć prysznic. Po wyjściu z basenu ponownie wziąć prysznic, ubrać się i wysuszyć włosy. Zajmuje to około 20 minut. A jeśli zejdzie nam dłużej niż godzinę, to za każdą następną minutę liczą nam 0,35 zł -tłumaczy amator kąpieli.

- Bilet wstępu jest na 60 minut, w tym 45 minut w niecce basenowej. Czas liczony jest od bramki wejściowej do bramki wyjściowej. Taki sposób rozliczania wejść prowadzony jest w większości krytych pływalni. Dopłata liczona jest po przekroczeniu 60 minut i wynosi 0,35 zł za 3 minuty – wyjaśnia dyrektor MOSiR.

Źródło: SUPER TYDZIEN